poniedziałek, 30 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 5

*Justin's POV*

Odwracając się widzę oddalającą się dziewczynę z którą przed chwilą rozmawiałem. Po chwili jednak wpatruję się w pustą przestrzeń, nawet nie zauważam jak jej postać znika. Przeklinam w myślach za to, że naruszyłem temat, którego nie powinienem. Nawet nie znam jej imienia. Ona teraz będzie chciała dowiedzieć się, o czym ja mówiłem. Czy dziewczyny, do cholery, nie umieją chociaż trochę ukryć swojej ciekawości? Najpierw zagadują, a potem wyciągają z nas to, co chcą wiedzieć. Następnie idą do swoich przyjaciółeczek i wszystko im opowiadają. To jest chore, a nawet więcej niż chore. Dlatego tak bardzo nie ufam dziewczynom, jeśli jakaś mi się spodoba, oczywiście z wyglądu, bo wszystkie są tak samo popieprzone z charakteru - pieprzę się z nią, a potem ignoruję. Jedyny wyjątek to Madison, jebnięta idiotka która jest w naszej paczce i ciągle się do mnie lepi. Chyba nie rozumiała, gdy mówiłem, że to wszystko było jednorazowe. Przespałem się z nią raz, na imprezie, jak zawsze byłem wypity w cztery dupy, ona zresztą też. Teraz nie mogę się od niej odczepić, jest jak jakiś wrzód na dupie. No ale serio, ile można latać za jedną osobą? Wiem, że laski na mnie lecą, ale kurwa bez przesady! To już jest jakaś obsesja!

Gdy spoglądam na zegarek jest już prawie dwudziesta. Woah, trochę długo się tu zasiedziałem. Wstaję i lekko przyśpieszonym tempem kieruję się do domu. Po kilkunastu minutach otwieram drzwi i widzę moją matkę wychodzącą z kuchni.
- Gdzie byłeś? - pyta rodzicielka cichym, ale troskliwym głosem.
- Z przyjaciółmi. - odpowiadam. Idę do swojego pokoju i kładę się na łóżko. Przykładam poduszkę do głowy gdy słyszę ponownie głos matki dochodzący zza drzwi.
- Wiesz że się o ciebie troszczę, Justin.
- Wiem! - krzyczę tak, aby mnie usłyszała. Wstaję i szukam paczki papierosów, którą zwykle chowam w szufladzie pod biurkiem, lecz tam jej nie ma. Grzebię po kieszeniach kurtki, spodni. Po chwili szukania znajduję je, podchodzę do okna i odpalam jednego papierosa. Zaciągam się i wydmuchuję dym za okno, powtarzając to kilka razy. Stoję i uważnie przyglądam się dzieciakom grających w piłkę nożną na ulicy. Śmieję się, jak chłopcy zaczynają się kłócić o byle gówno.
Słyszę dźwięk nowego smsa, więc wyciągam telefon z kieszeni i przesuwam palcem po ekranie, aby go odblokować.

Od: James
Yo Biebs, impreza u Ryana, wbijaj.

Uśmiecham się do telefonu i odpisuję, że będę za chwilę. Przebieram się i wsiadam do samochodu. Impreza to było właśnie to, co pozwoli mi zapomnieć o wszystkim. Tego mi było trzeba.


*Demi's POV*

Następnego dnia budzę się niewyspana i niechętnie zwlekam się z łóżka. Wyciągam ubrania i bieliznę z szafek i wchodzę do łazienki, gdy widzę moją twarz w lustrze zakrywam ją rękami wydając z siebie dziwny jęk. Wyglądam okropnie, co jest kolejnym powodem mojej niechęci pójścia do pracy. Kilkoma kosmetykami zakrywam moje widoczne zmęczenie na twarzy i związuję włosy w niechlujnego koka, przebieram się i po chwili siedzę w kuchni jedząc ciepłego croissanta popijając go kawą. Gdy mama wchodzi do kuchni spuszczam głowę w dół.
- Nie wiedziałam że już wstałaś. - mówi radośnie siadając naprzeciw mnie.
- Zaraz idę do pracy... - do której mnie zmusiłaś, bez mojej zgody.
- Oh, i jak ci się podoba? Jest okej? Jak będziesz się starać, to dostaniesz podwyżkę, wiesz o tym? - podnoszę głowę i wlepiam radosny, co z tego że udawany, wzrok na mamę.
- Serio? - mówię zbyt głośno. - Oh, to znaczy, nie spodziewałam się. - zerkam na zegar wiszący na ścianie i wstaję, widząc że mam pół godziny do zaczęcia pracy. - Idę już, pa! - krzyczę wychodząc z domu i idąc w stronę przystanku autobusowego.
Gdy wchodzę do autobusu, nie ma żadnego wolnego miejsca, więc zostaję na samym przodzie. Wyciągam rękę aby chwycić się oparcia, ale jak widzę, że na tym krześle siedzi jakiś obleśny, stary koleś od razu ją cofam. Podróż się ciągnie bardzo długo, na szczęście w końcu autobus dojeżdża do odpowiedniego przystanku i wysiadam. Biegnę truchtem do baru i wchodzę do środka, dopiero co został otwarty więc jest tylko jedna osoba, siedząca w kącie i czytająca gazetę. Witam się z Emily, dziewczyną która ze mną pracuje i równocześnie wieszam moje rzeczy na wieszaku, który stoi za ladą i jest tylko dla nas. W sumie to lepiej, że my mamy osobny, gdybyśmy go nie miały to pewnie ktoś by nas okradł. To tutaj nie dziwne, w końcu to bar. Którego nienawidzę. Biorę ręczniki papierowe i idę wyczyścić stoliki, które i tak zaraz znów będzie trzeba umyć, bo ktoś wyleje piwo, lub coś innego.
Bar jak zawsze o porannych porach świeci pustkami. Jest prawie 12, więc gdzieś za godzinę zacznie się tu robić wielki tłum, w końcu jesteśmy w centrum Los Angeles. Do tej pory wysprzątałam większość baru, sprzedałam kilka piw i drinków, ale większość czasu spędziłam na rozmawianiu z Emily. Wydaje się całkiem fajna, miło się z nią rozmawia i szczerze mówiąc jest dla mnie miła, chyba ją trochę polubiłam, ale nie będę na razie tego okazywać. I tak nikt nie zastąpi Lily.
Podczas rozmowy z Emily do baru wchodzi grupka, na oko dziesięciu osób. Gdy zajmują stolik na końcu sali, biorę mały notatnik i idę do nich.
- Co podać? - pytam patrząc oczekująco na każdą osobę po kolei.
- Cztery piwa i trzy Sex on the beach*. - mówi brunet. Podchodzę do lady i podaję blondynce zamówienie. Przez cały czas słyszę śmiechy dochodzące ze stolika który przed chwilą obsłużyłam. Emily szturcha mnie w ramię i podaje mi tacę z zamówieniem.
- Głowa do góry i uśmiechnij się! - mówi zachęcająco. Robię to co powiedziała, podchodzę do stolika i kładę na nim piwa i drinki, ignorując komentarze jakiejś dziewczyny na temat mojego wyglądu. Co ją to w ogóle obchodzi?
Odwracam się i widzę jakiegoś chłopaka wchodzącego do środka. O Boże, to Bieber. Co on tu robi? Będzie tu przychodzić codziennie, czy jak? Gdy przechodzi obok mnie odwracam wzrok i widzę moją koleżankę, o ile można ją tak nazwać, która obojętnym spojrzeniem obdarza każdą osobę w lokalu. Siadam naprzeciw niej i po krótkim zastanowieniu zadaję pytanie, które dręczy mnie odkąd chłopak wszedł do środka.
- Mogę cię o coś spytać? - ignoruje mnie, więc pytam ponownie. - Emily?
- Oh, co mówiłaś? Przepraszam, zamyśliłam się. - mrużę oczy a po chwili chichoczę, widząc jej reakcję.
- W porządku. Chciałam spytać, uh, on tu często przebywa? Chodzi mi o Biebera... - mówię cicho i wskazuję ręką na niego tak, aby tylko ona widziała.
Blondynka patrzy na koniec sali i potakuje głową. - Tak, jest tu bardzo często, a czemu pytasz?
- A tak jakoś... - wzruszam obojętnie ramionami.
Emi zaśmiała się widząc moje zachowanie. - Nie mów, że się nim interesujesz!
- Co?! Nie! Zwariowałaś? - zaczynam się śmiać razem z nią, gdy słyszę to, co powiedziała. Ja miałabym się interesować tym chłopakiem? Przecież ja nawet go nie znam! Czemu ona tak w ogóle pomyślała? Poza tym, odkąd poznałam Camerona, już nigdy więcej nie interesowałam się żadnym chłopakiem. - Kim on w ogóle jest?
- Z tego co wiem, to uczestniczy w wyścigach ulicznych. Jest z tego bardzo znany, przeważnie wygrywa w każdym wyścigu. Handluje też narkotykami, chyba. Nie jestem pewna, ale tak słyszałam. Ma swoją paczkę, która właśnie tam siedzi - wskazuje głową na stolik który obsługiwałam - i ogółem to nie są zbyt mili, wręcz większość miasta ich nienawidzi, niektórzy się nawet boją! - śmieje się. - Ja tam się ich nie boję, bo nawet nie mam zamiaru mieć z nimi nic wspólnego. Raczej są groźni tylko dla tych, których znają.
- Oh... - to jedyne, co udaje mi się powiedzieć. Handluje narkotykami? Wow, tego się nie spodziewałam. Nigdy nie zadawałam się z takimi ludźmi. Nie, że chcę się z nim zadawać, czy coś. Nigdy.
Emily gwałtownie odwraca głowę, na co się zdziwię, i zaczyna zapisywać coś w notatniku. Mrużę oczy i odwracam głowę w stronę "paczki Justina", a gdy widzę go całego czerwonego ze złości zbliżającego się do baru różne myśli zaczynają tłoczyć się w mojej głowie.



******************
********
Wooohooo! Nareszcie Anka ruszyła dupę i dokończyła rozdział!! Tak szczerze,
to próbowałam coś z siebie wydobyć, ale... sami widzicie jak to się skończyło.
Rozdział jak zwykle mi się nie podoba, no cóż, norma u mnie. Czekam
aż wątek się rozwinie i zacznie coś się dziać, heh. Rozdział... no krótki trochę.
Chciałam napisać 2 razy dłuższy, lub nawet 3 razy, ale nie chciałam żebyście dłużej czekali,
bo i tak to już o wiele za długo trwało misie! 


WAŻNA INFORMACJA!!!
POSZUKUJEMY KOGOŚ, KTO ROBI SZABLONY NA BLOGSPOTA
I BY NAM ZROBIŁ. NAPISZCIE NA TWITTERZE
(@jeIenahomie lub @niepatrztu)
LUB TUTAJ POD ROZDZIAŁEM W KOMENTARZU JEŚLI 
KOGOŚ ZNACIE, LUB JEŚLI TO TY ROBISZ SZABLONY :)


Jak myślicie, Justin będzie taki baaardzo bad czy raczej nie? ;)
Nie zapomnijcie o komentarzach, to bardzo motywuje!
Buziaki :*


CHCESZ BYĆ INFORMOWANY/A O NOWYCH ROZDZIAŁACH? 
>> ZAKŁADKA "INFORMOWANI" <<

Pytania?
twitter.com/underwayselena
(kolejny raz zmieniłam user, ale co tam!)

EDIT: jest nowa ankieta po prawej stronie! 
Odpowiedźcie na nią, proszę!

7 komentarzy:

  1. O jejku czyżby Justin usłyszał rozmowę Demi i Emi? Dlatego się zezłościł? Czy to może inny powód? Nie mogę się doczekać następnego, życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. wielbię wielbię wielbię to xx trzymaj się xx

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* to jest takie zajebiste! <3 czekam na nexta!!! Informój mnie prosze o nowych rozdziałach @swaggy_Julia

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDOWNY YDUKLYDKUDTKUD I MAM NADZIEJE,ŻE NOWA NOTKA POJAWI SIĘ SZYBKO!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny?????????!!!!!!!!!! :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nn ? Doczekać się nie mogę *O* :) @kakaselenator92

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszecie dalej opowiadanie, czy raczej mam się nie spodziewać? :)
    P.S. Bardzo mi się podobały wszystkie rozdziały i historia mnie wciągnęła, więc mam nadzieję, że coś się pojawi! I, btw, ja robię szablony :)
    [whisper-of-lust.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń