CZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
- A... tak jasne. Przepraszam. - schodzi z blatu i patrzy na mnie.
Wstaję i niechętnie podchodzę do kasy. - Podać coś? - mówię cicho.
- Piwo. - chłopak nie odrywa ode mnie wzroku, więc czuję się dziwnie. Po chwili podaję mu piwo i biorę od niego pieniądze. - Dzięki. - odwraca się i siada przy jakimś stoliku. Co jakiś czas czuję jego wzrok na sobie, ale ignoruję chęć popatrzenia na niego i zajmuję się pracą. Jest już popołudnie, więc coraz więcej klientów przychodzi i mam coraz więcej pracy. Jacyś obleśni goście próbują ze mną żartować i udaję że ich słucham, ale tak na prawdę odliczam minuty do końca mojej zmiany. Zostały mi jakieś dwie godziny, i wrócę do domu.
***
Nareszcie skończyłam swoją zmianę. Nie żegnając się z szefem wychodzę z budynku i wreszcie czuję świeże powietrze. Rozglądam się i postanawiam iść na kawę do Starbucksa. Chowam dłonie do kieszeni i kieruję się w stronę kawiarni. Po kilku minutach jestem już na miejscu, zamawiam latte i czekam. Obserwuję dwie dziewczyny, które śmieją się i robią sobie zdjęcia. Przypominają mi się czasy, gdy ja byłam taka sama... Bawiłam się z przyjaciółmi, śmiałam się każdego dnia... Stop. Nie myśl o tym! Karcę się w myślach. Odwracam głowę i patrzę na dziewczynę, która niesie moje zamówienie. Uśmiecha się do mnie sztucznie i podaje mi kawę. Nie odwzajemniam uśmiechu, biorę kawę i wychodzę. Biorę kilka łyków latte i stoję na chodniku, czekając aż zapali się zielone światło, abym mogła przejść. Gdy zapala się, szybko przechodzę na drugą stronę dopijając kawę. Pusty kubek wyrzucam do kosza i idę dalej. Czuję wibracje w kieszeni, więc wyciągam telefon i czytam sms.
Od: Mama
Odbierz Dallas od ciotki, ja jestem na zakupach.
Wystukuję wiadomość i wysyłam.
Do: Mama
Okej.
Chowam telefon do kieszeni i idę pod dom cioci. Idę z rękami w kieszeniach i kopię kamyki. Przechodzę obok skateparku, słyszę jakieś krzyki więc podnoszę głowę i patrzę w tamtą stronę. Przyglądam się kilku chłopakom którzy skaczą po rampie, gdy nagle widzę znajomą twarz. Gdy orientuję się kto to, szybko odchodzę, lecz on mnie zauważa. Biegnę truchtem, gdy jestem już dosyć daleko od tamtego miejsca, przystaję na chwilę i opieram się o drzewo. Zmęczyłam się, chyba muszę wznowić moje ćwiczenia.
- Czemu uciekłaś? - słyszę znajomy głos. Przeklinam w myślach. Chłopak się śmieje, więc podnoszę głowę i widzę jego rozbawiony wyraz twarzy.
- Prawie zostałam zwolniona przez Ciebie w mój pierwszy dzień pracy, a Ty się pytasz czemu przed Tobą uciekałam?! - krzyczę zdenerwowana.
- Woah, spokojnie. - brunet uśmiecha się do mnie.
- Po prostu odpuść... - wzdycham i odchodzę w stronę domu ciotki. Chłopak łapie mnie za łokieć i odwraca w swoją stronę, ale mu się wyrywam.
- Chciałem tylko przeprosić. Źle zrobiłem, wiem. Przepraszam. - ignoruję jego słowa i odwracam się aby odejść. Tym razem mnie nie zatrzymuje, więc idę dalej.
Gdy dochodzę pod dom cioci, pukam w drzwi a po chwili stoję przed Kristie, moją kuzynką. Stoi za nią Dallas, która uśmiecha się do mnie. Wymuszam lekki uśmiech na mojej twarzy, chwilę rozmawiam z Kristie i wracam z siostrą do domu. Całą drogę rozmyślam o poprzednim zdarzeniu. On mnie przeprosił... od dwóch lat nikt, dosłownie nikt mnie nie przeprosił. Zupełnie nie wiem co się stało. Kim on w ogóle jest? "...jeśli jeszcze raz spróbuje pan nękać moje pracownice..." Jeśli jeszcze raz... Czyli nie jestem jedyna. Wiedziałam, że coś z nim nie gra... pewnie z każdą tak rozmawia. Co za dupek. Mam nadzieję, że jutro nie pojawi się w barze. Mam dość takich typków jak on. Ostatni chłopak z którym miałam do czynienia, jest powodem mojej depresji. Rozkochał mnie w sobie, okłamywał mnie przez pół roku, wszyscy mnie okłamywali. Oni wszyscy o tym wiedzieli, ale nikt mi nie powiedział. Przez cholerne pół roku mówił mi same kłamstwa. Te pocałunki, prezenty, słowa "kocham cię" były jednym wielkim kłamstwem! Dopiero, gdy ktoś się wygadał i dowiedziałam się prawdy, choć na początku w to nie wierzyłam - on mi to powiedział. Wiecie, jak to jest stać na środku korytarza w szkole, a wszyscy się na Ciebie gapią i śmieją się z Ciebie? Gdy twój "chłopak" mówi, że robił sobie z Ciebie żarty, że właśnie zostałaś "wkręcona" przez całą szkołę? On zniszczył moje życie. Rozpłakałam się i wybiegłam ze szkoły. Powiedziałam o wszystkim rodzicom, oczywiście nie uwierzyli, no bo przecież on by mi takiego czegoś nie zrobił, to był taki dobry chłopak! Później moi rodzice też byli przeciwko mnie. Codzienne kłótnie to u nas była norma. Matka krzyczała po mnie nawet za to, że "za mało się uczyłam". To nic, że całymi dniami siedziałam przed książkami i wkuwałam na każdą lekcję. Dla niej to było za mało. Tata miał pretensje, że mało zajmowałam się siostrą. A co miałam z nią robić? Nie chciałam żeby była taka jak ja... Poszłam do psychologa, oczywiście nic nie dał. Wmawiał mi, że muszę uwierzyć w siebie. Uwierzcie, próbowałam wiele razy... ale ja po prostu nie potrafię. Nie dam rady powiedzieć dobrej rzeczy o sobie.
Wchodzę do domu z Dallas i od razu biegnę do swojego pokoju. Zamykam drzwi na klucz i ściągam buty rzucając je pod łózko. Wkładam rękę pod poduszkę i szukam mojego pamiętnika. Przerażona zrzucam kołdrę i poduszki z łóżka. Nie ma. Gdzie jest do cholery mój pamiętnik? Podchodzę do szafy i przeglądam wszystkie rzeczy. Wyjęłam wszystko z biurka, też nie ma. Co jak ktoś go znalazł? Może mama? W moich oczach zbierają się łzy. Zaglądam pod łóżko, niestety tu też go nie ma. Jeszcze raz rozglądam się po pokoju i idę do mamy.
- Mamo? Widziałaś może mój czarny zeszyt? - pytam powstrzymując się od płaczu.
- Nie, a coś się stało?
- Zgubił się. Jakbyś go gdzieś widziała, to powiedz mi okej? - mama kiwa głową - Dzięki. - wracam do pokoju i jeszcze raz przeszukuję wszystkie rzeczy.
Po moim pamiętniku nie ma ani śladu. Nie wiem czemu zniknął, ale przecież nie mógł tak nagle dostać nóg i uciec przez okno! Mam dość. Co jak mama mnie okłamała, i ona go wzięła? Co jak wszystko przeczyta? Pisałam w nim od kilku lat. Tego zeszytu nikt nigdy nie powinien widzieć. Nikt nie powinien wiedzieć o jego istnieniu. Dlaczego go nie schowałam? Jestem idiotką...
Uwalniając włosy z koka wchodzę do łazienki i rozbieram się. Odkręcam wodę i wchodzę pod prysznic. Gdy czuję gorące kropelki na moim ciele, zaczynam się odprężać. Owinięta ręcznikiem stoję przed szafą i szukam rzeczy do spania. Po chwili zastanowienia wyciągam krótkie, szare spodenki dresowe i białą, luźną koszulkę. Przebieram się i upinam włosy w koka, po czym siadam na łóżku i wpatruję się w okno. Jest już dosyć późno, jedyne co słyszę to szum drzew i... jakieś głosy. Podchodzę do okna i lekko je uchylam. Chwilę nasłuchuję - to chyba jakaś grupka, która po prostu jest coraz bliżej mojego domu. Ktoś krzyczy i się śmieje. Po kilku minutach widzę jak idą po ulicy naprzeciw mojego okna. Rozpoznaję jedną osobę. To on. Cholera. Znowu on! Nie, to nie możliwe. Jeszcze raz przyglądam się mu. Tak, to na pewno... Bieber? Chyba tak powiedział do niego szef. Nawet nie znam jego imienia... Biorę głęboki oddech i zasłaniam rolety. Muszę o nim zapomnieć.
Do: Mama
Okej.
Chowam telefon do kieszeni i idę pod dom cioci. Idę z rękami w kieszeniach i kopię kamyki. Przechodzę obok skateparku, słyszę jakieś krzyki więc podnoszę głowę i patrzę w tamtą stronę. Przyglądam się kilku chłopakom którzy skaczą po rampie, gdy nagle widzę znajomą twarz. Gdy orientuję się kto to, szybko odchodzę, lecz on mnie zauważa. Biegnę truchtem, gdy jestem już dosyć daleko od tamtego miejsca, przystaję na chwilę i opieram się o drzewo. Zmęczyłam się, chyba muszę wznowić moje ćwiczenia.
- Czemu uciekłaś? - słyszę znajomy głos. Przeklinam w myślach. Chłopak się śmieje, więc podnoszę głowę i widzę jego rozbawiony wyraz twarzy.
- Prawie zostałam zwolniona przez Ciebie w mój pierwszy dzień pracy, a Ty się pytasz czemu przed Tobą uciekałam?! - krzyczę zdenerwowana.
- Woah, spokojnie. - brunet uśmiecha się do mnie.
- Po prostu odpuść... - wzdycham i odchodzę w stronę domu ciotki. Chłopak łapie mnie za łokieć i odwraca w swoją stronę, ale mu się wyrywam.
- Chciałem tylko przeprosić. Źle zrobiłem, wiem. Przepraszam. - ignoruję jego słowa i odwracam się aby odejść. Tym razem mnie nie zatrzymuje, więc idę dalej.
Gdy dochodzę pod dom cioci, pukam w drzwi a po chwili stoję przed Kristie, moją kuzynką. Stoi za nią Dallas, która uśmiecha się do mnie. Wymuszam lekki uśmiech na mojej twarzy, chwilę rozmawiam z Kristie i wracam z siostrą do domu. Całą drogę rozmyślam o poprzednim zdarzeniu. On mnie przeprosił... od dwóch lat nikt, dosłownie nikt mnie nie przeprosił. Zupełnie nie wiem co się stało. Kim on w ogóle jest? "...jeśli jeszcze raz spróbuje pan nękać moje pracownice..." Jeśli jeszcze raz... Czyli nie jestem jedyna. Wiedziałam, że coś z nim nie gra... pewnie z każdą tak rozmawia. Co za dupek. Mam nadzieję, że jutro nie pojawi się w barze. Mam dość takich typków jak on. Ostatni chłopak z którym miałam do czynienia, jest powodem mojej depresji. Rozkochał mnie w sobie, okłamywał mnie przez pół roku, wszyscy mnie okłamywali. Oni wszyscy o tym wiedzieli, ale nikt mi nie powiedział. Przez cholerne pół roku mówił mi same kłamstwa. Te pocałunki, prezenty, słowa "kocham cię" były jednym wielkim kłamstwem! Dopiero, gdy ktoś się wygadał i dowiedziałam się prawdy, choć na początku w to nie wierzyłam - on mi to powiedział. Wiecie, jak to jest stać na środku korytarza w szkole, a wszyscy się na Ciebie gapią i śmieją się z Ciebie? Gdy twój "chłopak" mówi, że robił sobie z Ciebie żarty, że właśnie zostałaś "wkręcona" przez całą szkołę? On zniszczył moje życie. Rozpłakałam się i wybiegłam ze szkoły. Powiedziałam o wszystkim rodzicom, oczywiście nie uwierzyli, no bo przecież on by mi takiego czegoś nie zrobił, to był taki dobry chłopak! Później moi rodzice też byli przeciwko mnie. Codzienne kłótnie to u nas była norma. Matka krzyczała po mnie nawet za to, że "za mało się uczyłam". To nic, że całymi dniami siedziałam przed książkami i wkuwałam na każdą lekcję. Dla niej to było za mało. Tata miał pretensje, że mało zajmowałam się siostrą. A co miałam z nią robić? Nie chciałam żeby była taka jak ja... Poszłam do psychologa, oczywiście nic nie dał. Wmawiał mi, że muszę uwierzyć w siebie. Uwierzcie, próbowałam wiele razy... ale ja po prostu nie potrafię. Nie dam rady powiedzieć dobrej rzeczy o sobie.
Wchodzę do domu z Dallas i od razu biegnę do swojego pokoju. Zamykam drzwi na klucz i ściągam buty rzucając je pod łózko. Wkładam rękę pod poduszkę i szukam mojego pamiętnika. Przerażona zrzucam kołdrę i poduszki z łóżka. Nie ma. Gdzie jest do cholery mój pamiętnik? Podchodzę do szafy i przeglądam wszystkie rzeczy. Wyjęłam wszystko z biurka, też nie ma. Co jak ktoś go znalazł? Może mama? W moich oczach zbierają się łzy. Zaglądam pod łóżko, niestety tu też go nie ma. Jeszcze raz rozglądam się po pokoju i idę do mamy.
- Mamo? Widziałaś może mój czarny zeszyt? - pytam powstrzymując się od płaczu.
- Nie, a coś się stało?
- Zgubił się. Jakbyś go gdzieś widziała, to powiedz mi okej? - mama kiwa głową - Dzięki. - wracam do pokoju i jeszcze raz przeszukuję wszystkie rzeczy.
Po moim pamiętniku nie ma ani śladu. Nie wiem czemu zniknął, ale przecież nie mógł tak nagle dostać nóg i uciec przez okno! Mam dość. Co jak mama mnie okłamała, i ona go wzięła? Co jak wszystko przeczyta? Pisałam w nim od kilku lat. Tego zeszytu nikt nigdy nie powinien widzieć. Nikt nie powinien wiedzieć o jego istnieniu. Dlaczego go nie schowałam? Jestem idiotką...
Uwalniając włosy z koka wchodzę do łazienki i rozbieram się. Odkręcam wodę i wchodzę pod prysznic. Gdy czuję gorące kropelki na moim ciele, zaczynam się odprężać. Owinięta ręcznikiem stoję przed szafą i szukam rzeczy do spania. Po chwili zastanowienia wyciągam krótkie, szare spodenki dresowe i białą, luźną koszulkę. Przebieram się i upinam włosy w koka, po czym siadam na łóżku i wpatruję się w okno. Jest już dosyć późno, jedyne co słyszę to szum drzew i... jakieś głosy. Podchodzę do okna i lekko je uchylam. Chwilę nasłuchuję - to chyba jakaś grupka, która po prostu jest coraz bliżej mojego domu. Ktoś krzyczy i się śmieje. Po kilku minutach widzę jak idą po ulicy naprzeciw mojego okna. Rozpoznaję jedną osobę. To on. Cholera. Znowu on! Nie, to nie możliwe. Jeszcze raz przyglądam się mu. Tak, to na pewno... Bieber? Chyba tak powiedział do niego szef. Nawet nie znam jego imienia... Biorę głęboki oddech i zasłaniam rolety. Muszę o nim zapomnieć.
******************
********
Przepraszam że tak długo czekaliście, ale mam szkołę i dużo nauki. No i znowu brak weny. Mam do was kilka spraw, proszę przeczytajcie to do końca, oki? :)
1 - Dodałyśmy ankietę na blogu (po prawej stronie) PROSZĘ, ZAGŁOSUJCIE. To ważne.
2 - W menu pojawiły się 2 nowe zakładki:
Bohaterowie: to tak dla was, jeśli was by to ciekawiło.
Liebster Award: jak chcecie to przeczytajcie. Jeszcze raz dziękujemy za nominację!
3 - Rozdziały prawdopodobnie będą dodawane tak jak dotychczas - co miesiąc. Niestety, ale brak nam wolnego czasu, a bardzo chcemy pisać to opowiadanie.
4 - Jeśli są jakieś błędy w rozdziałach to proszę, informujcie nas o tym. Nie mamy czasu na czytanie po kilka razy i poprawianie wszystkiego:)
5 - Przypominam, że to opowiadanie piszą dwie dziewczyny, więc proszę, nie myślcie że tylko jedna osoba to pisze. Jest to napisane po prawej stronie bloga.
CHCESZ BYĆ INFORMOWANY/A O NOWYCH ROZDZIAŁACH?
>> ZAKŁADKA "INFORMOWANI" <<
Pytania?
twitter.com/selinux
Rozdział mega <3
OdpowiedzUsuńPo prosy cudowny, piszcie dalej wole notki co miesiąc niż abyście przestały pisać :)
Życzę weny i czekam na kolejną notkę.
/karolina x
ale stęskniłam się za tym ff ; )
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, już nie mogę doczekać się kolejnego
♥
Świetny <33
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥♡♥ czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńidealny , właśnie na takie opowiadanie czekałam.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny. <3
@AsiekLovesJB
Perfekcyjny. Kocham kocham bardzo<3 . Życzę dużo weny ;* @rzepcia17 Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSwietny, piszcie dalej prosze :) <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sposób w jaki piszesz. Jest rozbudowany ale ciekawy. Masz zapewne sporo pomysłów na kontynuację tego opowiadania, czego szczerze ci życzę. Podoba mi się to opowiadanie mimo iż dopiero się rozkręcasz! Życzę ci wielkiej weny!
OdpowiedzUsuńA gdybyś znalazła trochę czasu, to wejdź również do mnie i proszę, zostaw po sobie jakiś ślad, ja niedawno zaczęłam bloga ;3 http://brutality-harry-justin.blogspot.com/
Świetny, jak każdy. Czekam na daleeej.
OdpowiedzUsuńAle jest malutki błąd, bo jak ona uciekała powiedziała ze Justin ją złapam za ramię, a w osttanim akapicie mówi że nawet nie wie jak ma na imię. ;d
ale to nic, dawaajes nn. <3
<3 @KsiezniczkaJusa :)
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuń